21 wrzesień 2012r. godz.21:20
#satrurdayshow Caroline. Znajdę cię. Z resztą...mam taką nadzieję. xxNapisałem na twitterze z zamiarem znalezienia dziewczyny którą spotkałem kilka godzin temu. Niestety ślad po niej zaginął, a ja jestem pewien, że już nigdy jej nie zobaczę.
• Oczami Caroline •
To wszystko jest głupie. Nie powinnam tam iść bez względu na to, co obiecywała mi w zamian Jessica. Nie potrafiłam też dłużej udawać, że wszystko jest w porządku, a przed koncertem od razu udałam się do domu. Musiałam zadzwonić do Jess i wszystko jej powiedzieć. [...]
-Jesteś pewna, że to on?! Przecież nawet nie masz takiej pewności.-Zaczęłam mówić z lekkim poirytowaniem słysząc jak moja przyjaciółka próbuje mi wmówić, że spotkałam Nathan'a z The Wanted. -Wiem o nim wszystko. Zgadza się cały opis. Spotkałaś go godzinę przed koncertem, słyszałaś już gdzieś ten głos, zielono-niebieskie tęczówki, powalajacy uśmiech...no i imię. Nathan. Dziewczyno masz szczęście.-Prawie zaczęła krzyczeć przez telefon Nie rozumiałam jej zadowolenia, no ale cóż. Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc jej słowa jednak dalej nie mogłam zrozumieć dlaczego własnie ja. Zawsze to ja musiałam wpadac na jakiegoś chłopaka i nigdy nie kończyło się to happy end'em. -No kochana...będziesz sławna .-Rzuciła krótko, chociaż pomimo tego, że rozmawiałyśmy przez telefon mogłam zgadnąć ze knuje coś za moimi plecami. -Mogę wiedzieć o co ci znowu chodzi?! Możesz nie wpakowywać mnie w kolejny nieudany związek, tym bardziej iż wiele ostatnio przeszłam i mam już uraz do chłopaków?! Czy ty mnie w ogóle słyszysz?!-Krzyczałam poirytowana ale widocznie moja przyjaciółka w cale nie chciała mnie słuchać. -Sobotni koncert. Caroline. Znajdę Cię...-Nie dokończyła. Przerwałam jej moim tekstem który nie brzmiał zbyt cenzuralnie.
-Co ty do cholery gadasz?!
-Nathan napisał przed chwilą takiego posta na twitterze.-Powiedziała po czym rzuciła krótkie "Za 15 minut pod twoim domem" i rozłączyła się.
-Mogę wiedzieć co się z Tobą dzieje?! -Usłyszałam od razu kiedy tylko zobaczyłam Jess wysiadajacą z samochodu jej rodziców. -Ze mną? Raczej z Tobą. Knujesz coś za moimi plecami, czytasz jakieś niestworzone tweety i jeszcze każesz mi tu przyjść pomimo tego ze jestem zmęczona bo jest już ok. 10 w nocy?! Czy Ciebie całkiem już do cholery pogrzało w te wakacje?!. -Rzuciłam w jej keirunku z wyrzytami, po czym przepraszajaco się uśmiechnęłam. -Słuchaj...-Jessica zaczęła niepewnie, zapewne bojac się mojej reakcji.-Skoro koncert skończył się dobre trzy godziny temu, a Nathan dodał niedawno wpis na Twittera, więc może to oznaczać ze jeszcze tutaj są.-Kontynuowałaby dalej swoją wypowiedź gdyby nie to, że znowu jej przerwałam.-Haha. No nie. Nie dam się znowu wpakować w kolejny zwiazek. Trzy lata temu mnie zgwałcono, moi rodzice nie żyją, każdy zwiazek konczył się...z resztą sama wiesz jak, mieszkam z ciocą a ty chcesz wpakować mnie w coś nowego?!-Wykrzyczałam jej prosto w twarz i nie wiedzieć kiedy znalazłam się w samochodzie wiozącym nas pod budynek gdzie odbył się koncert. Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu. -Nigdzie nie idę.-Rzuciłam krótko czując uścisk na nadgarstku. -Oczywiście że pójdziesz. Chyba należą mu się jakieś wyjaśnienia, a ty młoda damo powinnaś w końcu zapomnieć o tym co ci zrobiono i zacząć cieszyć się życiem. -Ja go nawet nie znam!-Krzyknęłam, jednak było już za późno bo zostałam wręcz wepchnięta do windy. -Przywitasz się, powiesz ze przyszłaś przeprosić nathan'a Sykes'a za to, że uciekłaś on cię pocałuje i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.-Dodała z uśmiechem wychodząc z windy na co ja jedynie delikatnie ją popchnęłam i skierowałam się w stronę drzwi z których wychodził chłopak. -Zapukaj, boję się. 5 chłopaków i ja sama, to złe połączenie. -Rzuciłam krótko, a gdy Jess zapukała cofnęłam się kilak kroków. Niestety pech nadal mnie prześladował. Kiedy drzwi delikatnie się otworzyły, ujrzałam jego...
Nie wiedzieć czemu, moją pierwszą reakcją było spojrzenie na zegarek. 00:30 . Ciemne oczy, a jedynie co się nie zgadzało to spojrzenie, które teraz było takie obojętne. Patrzył na mnie z lekkim zdezorientowaniem, a po moich policzkach od razu spłynęły łzy. Cofnęłam się kilka kroków, aby móc spojrzeć mu z nienawiścią w oczy.
-Co jest do cholery?!-krzyknęłam nie wierząc własnym oczom a na korytarz wyszła pozostała 4 chłopaków z zespołu. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Bałam się. cholernie się bałam i nie potrafiłam nic na to poradzić. -Wiedziałaś o tym?! Zrobiłaś mi to specjalnie?! -Krzyczałam na Jess chociaż było widać, że dziewczyna nic z tego nie rozumie. Oparłam się o ścianę i przymknęłam powieki z nadzieją iż to jest tyko sen jednak usłyszawszy głos Nathan'a podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. -Coś się stało? -Spytał chłopaka, który otworzył mi drzwi, ale ten jedynie pokręciłam przecząco głową. Debil. Widząc jak ten wprost kłamie, że nie wie o co chodzi pewnym krokiem podeszłam do niego uderzając go anstępnie w policzek. -Zginiesz w pierdlu...za gwałt na małoletniej.-Rzuciłam ze łzami w oczach na co usłyszałam w tłumie ciche "Ja pierdolę" i odwróciwszy się na pięcie znowu miałam zamair z tamtad uciec. -Ja...Jezu. Nie wiedziałem. Przepraszam..Cholera. Zatrzymajcie ją.! -Usłyszałam za sobą jego głos i nie wiedzieć czemu, zatrzymałam się.
_______________________________
Napisałam kolejny rozdział. Trochę długi, bo miałam z niego zrobić dwa rozdziały osobne i jeszcze coś dopisać, ale postanowiłam zrobić wam taki prezent i dokończyć rozwiazanie tej całej tajemnicy z prologu., Wesołych Świąt wam życzę. Niestety ja dzisiaj nie znalazłam Nathana pod choinką.
Gdzieś ty ku*wa był?! Mam do was prośbę. Jeżeli czytacie to opowiadanie, proszę o komentarze.