poniedziałek, 4 marca 2013

• Rozdział 9 cz. 1

Pomimo tego, że miałam na sobie sukienkę, siedziałam na schodach wpatrując się w jeden martwy punkt. Szczerze powiedziawszy snułam jakieś głupie teorie na temat tego, co by było, gdybym nie zgodziła się na zasady tego całego idealnego planu. Nie czekając nawet na Tom'a, który poświęcił swój cenny czas i zamierza przyjechać tutaj aby szukać Nathan'a. Niestety nie przewidział jednak tego, że będzie musiał wracać taksówką bo to ja mam jego samochód. Odpaliłam samochód i wyjeżdżając na ulicę skierowałam się w stronę domu aby przebrać się w jakieś wygodne ciuchy a co najważniejsze w końcu odpocząć. Miałam nawet nadzieję, że gdy się obudzę wszystko będzie tak jak dawniej. Tak. Zawsze można sobie pomarzyć...

Rano obudził mnie charakterystyczny a co za tym idzie irytujący dźwięk mojego telefonu. Spojrzawszy na wyświetlacz i widząc, że dzwonił jakiś nieznany numer miałam ochotę krzyczeć. Cholerna rzeczywistość znowu wróciła a ja nie mogę nic na to poradzić a co gorsza nie wiem nawet gdzie jest Nath. To wszystko jest zbyt trudne. Już po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a na co jedynie przeklęłam cicho, gdyż chcąc czy nie chcąc musiałam wstać i w końcu się ogarnąć.

Teraz nie tylko ja muszę martwić się o to, czy przypadkiem nie spędzę reszty życia w pierdlu. 

Przeczytałam na głos i prawie zakrztusiłam się powietrzem. Serio? Może jeszcze mam uznać to za groźbę? Przez chwilę nawet zastanawiałam się czy oby tak głupota go nie boli, jednak dałam sobie spokój dochodząc do wniosku, że nie warto zniżać się do jego poziomu. Z resztą...prędzej czy później i tak to zrobię kiedy w końcu z nim porozmawiam, co nie będzie łatwym zadaniem. Jedyne co było pewne, to to, ze na pewno się z nim nie pogodzę. Ja nawet nie zamierzam utrzymywać z Max'em ludzkim relacji. Nie wiem co musiałoby się wydarzyć, abym normalnie z nim porozmawiała nie krzycząc przy tym na niego i nie próbując go pobić. [...] Pożegnałam się z ciocią, która niestety wiedziała już o całej sytuacji i zabierając część swoich oszczędności pewnym krokiem wyszłam z domu wsiadając następnie do samochodu, gdzie czekał już na mnie Tom. Szczerze powiedziawszy dziwiło mnie jego zachowanie. W końcu nie musiał mi pomagać w szukaniu Sykes'a bo to przecież był nasz pomysł z tym całym cholernym planem i to ja powinnam go zakończyć. Może to dziwne, ale Parker był jedyną osobą z tego całego zespołu, którą dzieliłam minimalnym szacunkiem. Lepsze to niż nic. Prawda? Całą drogę do Gloucester pokonaliśmy praktycznie w milczeniu, co jakiś czas zamieniając ze sobą jedynie kilka słów i dzwonią do Nathan'a z nadzieją, że w końcu odbierze.[...] Kiedy dojechaliśmy na miejsce wysiadłam z samochodu, po czym rozejrzawszy się dookoła uznałam, że to wszystko chyba nie ma sensu. Nigdzie nie stał samochód Nathan'a  co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że jego rodzice o niczym nie wiedzą. [...] Spojrzałam niepewnie na Toma i zapukawszy do drzwi wypusciłam powietrze z płuc czekając aż ktoś nam je otworzy. Już po chwili przede mną stała szczupła blondynka i badawczo mi się przyglądała. W pierwszej chwili pomyślałam, ze jest to dziewczyna Sykes'a jednak dopiero po słowach Toma zorientowałam się że to jego młodsza siostra. Widocznie w cale się nas nie spodziewała.
-Młody w domu...? -Usłyszałam słowa chłopaka i nie spuszczając wzroku z dziewczyny czekałam na jej odpowiedź. Jedyne co mnie zdziwiło to to że już po chwili Jess zaczęła się śmiać jak opętana.
-Ty się dobrze czujesz?! Chociaż nie...to u was rodzinne.-Rzuciłam ze zdenerwowaniem, czego od razu pożałowałam bo dostałam od Parkera sójkę w bok. No tak. To pytanie było trochę nie na miejscu.
--Jessica uspokój się. ! Twój brat chciał się za...
-Zabawić z jakąś laską w Londynie, ale mu nie pozwoliliśmy i odesłaliśmy do domu. Teraz przyjechaliśmy w odwiedziny, prawda Parker? -Powiedziałam akcentując ostatnie słowa i spojrzałam znacząco na chłopaka, który nie spodziewał się takiego obrotu akcji.
-To twój brat w końcu jest w domu, czy nie?
-No nie..Nie ma go już tydzień. Po za tym zaraz do niego zadzwonię...
-NIE! To znaczy nie dzwoń...po co, sama do niego zadzwonię.-Powiedziałam już nieco ciszej uśmiechając się sztucznie do dziewczyny. Albo była taka głupia, albo na prawdę nic nie podejrzewała. Minęło kilka chwil a Jessica wróciła z telefonem bezskutecznie próbując dodzwonić się do swojego brata.
-Nie odbiera.-Powiedziała po chwili i wzruszyła ramionami.
-No to się zabił! -Powiedział Tom na co opatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
-Co zrobił?! -Krzyknęła dziewczyna nie wiedząc zapewne o czym rozmawiamy.
-No...Tom chciał powiedzieć, ze teraz trzeba się tylko zabić...bo...
-Tak. Bo Nathan zgubił się w Londynie.-Parker uzupełnił moje zdanie a ja jedynie uderzyłam się w czoło z otwartej dłoni.
-To my już pójdziemy. ....Em. Pozdrów rodziców.-Rzuciłam bez zastanowienia i szybko zbiegłam po schodach kierując się do samochodu.
____________________________________________________

TWITTER: @luvjuustin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz