sobota, 23 lutego 2013

• Rozdział 8

Mijały kolejne godziny after party a ja miałam już wszystkiego serdecznie tego dość. Wszyscy mieli mnie w głębokim poważaniu przez co siedziałam sama przy barze pijąc już kolejnego drinka. Szczerze powiedziawszy zaczęłam się nawet martwić, że Nath dotrzymał obietnicy i nie czekając na zakończenie tej całej nudnej imprezy postanowił już zniknąć z mojego życia. Potrząsnęłam lekko głową aby wyrzucić z niej wszystkie głupie myśli, po czym odstawiając na blat pustą szklankę skierowałam się w stronę wyjścia, jednak jak zwykle ktoś musiał pokrzyżować moje plany.
-A gdzie ty się wybierasz? Znudziło ci się już towarzystwo młodego? - Usłyszałam głos Tom'a, który o dziwo był trzeźwy i tylko przewróciłam teatralnie oczyma, dając mu tym samym znać, że mam już dosyć tych całych gierek związanych z Sykes'em.
-Chcę ci uświadomić, że cały wieczór spędziłam jedynie w towarzystwie alkoholu, a teraz zejdź mi z drogi bo chcę wrócić do domu. -Rzuciłam ze zdenerwowaniem, po czym wyminąwszy go wyszłam na zewnątrz, jednak znowu w towarzystwie Tom'a.
-Pokłóciliście się?
Słysząc jego słowa zaśmiałam się jedynie. Widać, nikt nie był wtajemniczony w "nasz" plan, który w tej sytuacji rozwiązywałby wszystkie problemy. A może, to że Nathan chciał zniknąć z mojego życia oznaczało, ze miał zamiar zniknąć też z tego świata? Przecież nie mówił o zespole a jedynie o sobie. A co jeśli chciał popełnić samobójstwo a powodem była moja nienawiść do niego?
-Nie, zawarliśmy umowę...Ja udaję jego przyjaciółkę, on znika z mojego życia. Chwila, chwila. Widziałeś go od czasu zakończenia gali?
-Ale kogo?
On naprawdę jet taki głupi, czy tylko udaje? Matko Boska czy jego ta głupota nie boli?
-Sykes'a! Nigdzie go nie ma, a ostatni raz widzieliśmy się na gali. -Powiedziałam nieco ciszej, po czym spojrzałam na wyświetlacz telefonu w celu sprawdzenia godziny. 00:30.
-Co mu zrobiłaś?! -Krzyknął zaciskając dłonie w pięści na co ja jedynie cofnęłam się kilka kroków, bojąc się, że chłopak może mnie uderzyć.
-Nic mu nie zrobiłam! Poza tym to był do cholery jego pomysł! Powiedział, że zniknie z mojego życia.
-Jak to zniknie?!
-No nie wiem. Daj mi telefon- Rzuciłam krótko, jednak widząc, ze w ogóle nie reaguje na moją prośbę krzyknęłam jeszcze głośniej.
-Daj mi do cholery ten telefon, chcę zadzwonić do Nathan'a.
-Masz, ja idę powiedzieć chłopakom.
-Zaczekaj. Nie idź. Powiemy im dopiero jutro, znaczy się dzisiaj jeżeli Nathan się nie znajdzie.
Powiedziałam z nadzieją w głosie, po czym wybrałam numer chłopaka i naciskając zieloną słuchawkę czekałam aż w końcu odbierze, niestety bez rezultatu. Raz, drugi,Trzeci.....Dziesiąty. Cały czas włączała się poczta głosowa. Może zabrzmi to dziwnie, ale ja naprawdę się przestraszyłam. Rozejrzałam się po parkingu w poszukiwaniu samochodu Nathan'a co jeszcze bardziej mnie dobiło, bo nigdzie go nie znalazłam.
-Ej...Tom, słuchaj. Dasz mi kluczyki od swojego samochodu....
-Jesteś pijana a po drugie za młoda. Ty w ogóle masz prawo jazdy?!
-Dasz mi te kluczyki! Pójdziesz do chłopaków i nie będziesz się odzywał ani słowem, chyba ze cię zapytają. Jakby co to wymyślisz coś, że Nath pojechał mnie odwieźć. Po prostu coś wymyśl.
Rzuciłam nieco ciszej, po czym zabrałam mu kluczyki i pewnym krokiem ruszyłam w kierunku samochodu.
[...]
Już po chwili zaparkowałam przed domem The Wanted. Wysiadłam z samochodu i nie zważając na to, iż może włączyć się alarm, odkluczyłam drzwi i weszła do domu nawet nie zapalając światła. No i co z tego, ze było ciemno skoro i tak wiedziałam, ze chłopaka tutaj nie ma. Zabiłam go. Zabiłam go swoimi słowami. Zdjęłam szpilki, po czym pobiegłam na górę otwierając po kolei wszystkie pokoje, szukając tego, który należał do Sykes'a. Znalazłam. Pomimo tego, ze byłam w beznadziejnej sytuacji zaczęłam się śmiać. Moze to dziwne, ale mieliśmy tak samo urządzony pokój. Fioletowe ściany na których wisiały jakieś obrazy, łóżko, fortepian jakieś szafki i duża przeźroczysta szafa wypełniona full cap'ami, które jak widać nie tylko ja ubóstwiałam. Pasowaliśmy do siebie, pomimo tak odmiennych charakterów. Uśmiechnęłam się do siebie, po czym wyszłam z pokoju i zbiegłam na dół z nadzieją, że może ktoś wróci. znowu się przeliczyłam. Dostałam jedynie sms'a od Toma iż chłopaki niczego się nie domyślają, jednak i tak będziemy musieli im w końcu powiedzieć. Tak. I to własnie było w tym wszystkim najgorsze. Nie wiem dlaczego, ale zdałam sobie sprawę, ze został jeszcze Twitter na którym mógł coś napisać. Cokolwiek.Przecież nie mógł tak o prostu zniknąć nie mówiąc nic nikomu. Zalogowałam się, po czym weszłam na profil Nath'a i znowu doznałam szoku. Ostatni tweet był zaledwie z przed kilku minut.

To już koniec? 

Przeczytałam na głos a do moich oczu od razu napłynęły łzy. Cholera. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Nie czekając ani chwili dłużej wybrałam numer Tom'a czekając aż w końcu odbierze.
-Co jest?
-Nic! Nie ma go! On się zabił. Rozumiesz?! Napisał na twitterze, że to koniec. Jeżeli on nie żyje to jest moja wina, a przecież nie chcę spędzić reszty życia w pierdlu.!
Krzyczałam przez łzy a w słuchawce słyszałam już jedynie ciszę.
______________________________________________________________

Przepraszam, ze tak krótko, ale chyba straciłam wenę. :)

sobota, 16 lutego 2013

• Rozdział 7

Przekraczając próg salonu od razu wyczułam tutaj pewien...hm, podstęp? Tak. Chyba właśnie tak można to nazwać. Nathan był dziwnie niespokojny jakby co najmniej musiał mi powiedzieć o śmierci kogoś bliskiego. Pomimo tego, że to ja musiałam z nim porozmawiać, czekałam, aż to on odezwie się jako pierwszy. -Powie mi ktoś w końcu o co chodzi? Nie mam zamiaru siedzieć tutaj cały wieczór-Rzuciłam z lekkim zdenerwowaniem, po czym skrzyżowałam ręce na piersiach czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. -Może się przejdziemy?-Z zamyślenia wyrwał mnie głos Nathan'a na którego widok mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak. Można powiedzieć, że miałam dzisiaj dobry humor, który zapewne niedługo się popsuje, kiedy tylko z nim porozmawiam.Spojrzałam na niego podejrzliwie, jednak gdy tylko zobaczyłam te charakterystyczne iskierki w jego oczach, skierowałam się w stronę wyjścia bez żadnego zbędnego komentarza. -Co tu jest do cholery grane?!-Krzyknęłam w jego stronę kiedy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz. No i proszę. Akcja "Minuta dobroci dla Nathan'a" właśnie się skończyła. -Powiem ci, pod warunkiem, że obiecasz, iż nie będziesz na mnie krzyczała.-Powiedział to takim spokojnym tonem głosu, którego w ogóle się po nim nie spodziewałam. -Obiecuję.-Skłamałam, po czym wsunęłam ręce do kieszeni bluzy idąc wolnym krokiem przed siebie, co jakiś czas zerkając w stronę chłopaka. -Sprawa jest trochę skomplikowana. Chodzi o to, że podczas wywiadu powiedziałem, ze jesteśmy przyjaciółmi i że pojawisz się ze mną na najbliższej gali...
-Co?! Mowy nie ma!
 -Obiecałaś, ze nie będziesz krzyczeć.
-Kłamałam...Z resztą nieważne. Kontynuuj.
-Tak więc...będziesz musiała ze mną tam pójść. Jeden jedyny raz. -Co jak co, ale tego to się nie spodziewałam. Ja przychodzę tutaj, aby powiedzieć, żeby znalazł sobie kogoś innego a ten mi wyskakuje z jakimiś propozycjami. Co to w ogóle ma być?
-Już powiedziałam. nigdzie nie idę. Nie będę udawała kogoś kim nie jestem.-Powiedziałam ostrożnie dobierając każde słowo, po czym zatrzymałam się i przeniosłam wzrok na Nathana.
-Nie jestem waszą fanką i zapewne nigdy nią nie będę. Po za tym chcę ci przypomnieć, ze dalej cię nie lubię.  Z resztą nie tylko Ciebie. Jesteśmy z dwóch różnych światów i bez względu na to jak bardzo będziesz się starał nic z tego nie wyjdzie. Przykro mi. -Rzuciłam krótko po czym odwróciwszy się na pięcie, skierowałam się w stronę centrum miasta. Niestety nie było to możliwe bo w jednej chwili zostałam złapana za nadgarstek i odwrócona w stronę chłopaka.
-Caroline, proszę Cię...Jeden jedyny raz, a potem obiecuję, że zniknę z twojego życia tak samo szybko jak się w nim pojawiłem..-Chciałam znowu mu napyskować i powiedzieć, żeby znalazł sobie kogoś na moje miejsce, jednak jakaś część mnie w ogóle mi na to nie pozwalała. Poza tym, wiadomość o zniknięciu z mojego życia jeszcze bardziej utwierdzała mnie w przekonaniu, iż powinnam się zgodzić.
- Wyślij mi dane odnośnie gali. Zobaczę co się da zrobić- Powiedziałam obojętnym tonem głosu, po czym uwolniwszy się z uścisku pewnym krokiem podążyłam w kierunku domu.

***

Dziwnie czułam się ze świadomością, że już za kilka godzin będę musiała udawać kogoś kim nie jestem. Tego nawet nie mogłam nazwać strachem.Jedyną osobą, która się wszystkiego domyślała i której w końcu musiałam powiedzieć o zaistniałej sytuacji, była moja ciotka. Tak. Rozumiałyśmy się bez słów, a po śmierci moich rodziców to właśnie z nią mieszkałam. Dziwił mnie jedynie fakt, iż Nathan do tej pory jeszcze do mnie nie zadzwonił. Z resztą to może nawet i lepiej. Nie chciałabym znowu słuchać o tym że muszę się stosownie zachowywać i udawać, że bardzo go lubię. Szczerze powiedziawszy, niedobrze mi się robiło na samą myśl, że jutro będę we wszystkich plotkarskich gazetach. Co gorsza będę tam jako przyjaciółka Sykes'a. Naprawdę mógł by już zostawić mnie w spokoju, bo nie ukrywając mogą wyjść z tego poważne problemy.

***
Wypuściłam zbędne powietrze z płuc i poprawiając sukienkę zapukałam do drzwi czekając, aż w końcu ktoś mi je otworzy. Na szczęście drzwi otworzyły się już po kilku sekundach a w progu stanęła szczupła szatynka-Michelle. Tak. Bardzo dobrze wiedziałam kim jest. To właśnie one były tematem numer dwa w wypowiedziach Jessicy, kiedy jeszcze się przyjaźniłyśmy . Mówiła w tedy, że Michelle, Kesley i Nareesha zabierają jej chłopaków i ze najchętniej by je zabiła. Tak. Teraz ja mogłam zrobić to za nią, ale szczerze powiedziawszy nie miałam ku temu żadnych powodów. Wyminęłam dziewczynę, po czym pewnym krokiem weszłam do salonu posyłając reszcie dziewczyn przyjazny uśmiech, który już po chwili odwzajemniły.
-Ty jesteś Caroline...przyjaciołka Nath'a, prawda? -Usłyszałam głos blondynki i prawie wybuchnęłam śmiechem.
-Tak Carolie.. a co do Nathana, to nawet się nie kolegujemy. -Rzuciłam obojętnie i usiadłam na kanapie obok Nareeshy.
-Młody w wywiadzie mówił, że...
-To długa historia-Wtrącił Max na co ja jedynie posłałam mu wrogie spojrzenie a w moje ślady poszła Michelle.
-O której nie chcesz abym tutaj mówiła, prawda?-Powiedziałam sarkastycznie i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-W pewnym sensie...
-To się zamknij i się nie wtrącaj.-Rzuciłam krótko, po czym skierowałam wzrok w stronę z której szedł Nathan z 3/5 zespołu i dosłownie rozbierał mnie wzrokiem. Co to ma w ogóle być?! Jeżeli on liczy na coś wiecej niż zwykłą znajomość to bardzo się zawiedzie.
-Nic z tego nie wyjdzie.-Rzuciłam w jego kierunku kiedy wychodziliśmy na zewnątrz.
-Ale z czego?
-Już ty dobrze wiesz.Pierwszy i ostatni raz będę dla ciebie miła a potem będzie tak jakbym cię nigdy nie spotkała, jasne? -Powiedziałam nieco ciszej po czym odwzajemniłam jego uśmiech i wsiadłam do samochodu.

***

Dalej nie byłam pewna co do podjętej przeze mnie decyzji. Szczerze  powiedziawszy pasowałoby mi to, gdyby Nathan zniknął z mojego życia, jednak jakaś cześć mnie była przekonana, że  w tedy zostanę już całkiem sama, bez jakiejkolwiek ofiary. Tak. Nathan i reszta zespołu byli moimi ofiarami. To właśnie im mogłam napyskować nie bojąc się konsekwencji. A gdy ich nie będzie, zostanie mi ciocia, która każdą kłótnie rozwiązuje szlabanem. Moje przemyślenia przerwał niestety głos Nathan'a informujący mnie, że jesteśmy już na miejscu. W mojej głowie toczyła się ciągła walka o to, czy powinnam była godzić się na to abym przez cały wieczór udawać jego przyjaciołkę, czy może dać sobie ze wszystkim spokój i po prostu być sobą. Nie wybrałam żadnej opcji. Wszystko i tak zapewne wyjdzie w praniu. Weszłam z samochodu, po czym spojrzałam na Nathan'a i przygryzłam dolną wargę czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony.
-Boję się....-Wyszeptałam kiedy tylko zobaczyłam paparazzi i tłum fanów czekających na swoich idoli przed budynkiem.
-Chyba nie chcesz się wycofać- Powiedział nieco ciszej po czym zaśmiał się pod nosem i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Nie. Dam radę najwyżej wyrzuci mnie stąd ochrona.-Rzuciłam sarkastycznie, po czym chwyciłam Nathan'a za rękę splatając ze soba nasze palce i pewnym krokiem ruszyliśmy w stronę budynku.[...] Szczerze powiedziawszy dziwiło mnie moje zachowanie. Przez pierwsze minuty byłam dla niego aż za bardzo miła. Uśmiechałam się do wszystkich udając słodką dziewczynkę i prawdę mówiąc w ogóle nie sprawiało mi to trudności aczkolwiek  Moim wybawieniem była na szczęście informacja o tym, że po udzieleniu małego wywiadu będę miała w końcu chwilę spokoju.
-Nie gadaj głupstw-Usłyszałam za sobą po czym od razu się odwróciłam wpadając tym samym na Nathan'a. -To raczej dotyczy ciebie. -Rzuciłam z wyrzutem, po czym delikatnie się uśmiechnęłam odsłaniając rząd moich śnieżnobiałych zębów.
 -Ale to ty zawsze na wszystkich krzyczysz.-
-Nie  kłóćmy się.
-Wiesz, że nie musisz być dla mnie aż do przesady miła.
-Nie muszę, ale chcę-Rzuciłam nieco ciszej wpatrując się w jego tęczówki.
-To trochę podejrzane, wiesz o tym?- Spytał o chwili milczenia cały czas się we mnie wpatrując.
-Zawarliśmy umowę Sykes. Ja jestem dla ciebie miła i udaję twoją przyjaciółkę, ty znikasz z mojego życia i jest tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali. -Tak. Najpierw mówię potem myślę.
___________________________________________________________

Czytasz = Komentujesz  ;)



wtorek, 5 lutego 2013

The Versatile Blogger Award



Dziękuję za nominację od: Blaugrana xD

Każdy nominowany blogger powinien:
- podziękować nominującemu na jego blogu
- pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

7 faktów o mnie:
1. Od roku jestem w TWFanmily
2. Jestem szatynką o niebieskich oczach
3. Nienawidzę zespołu Lawson
4. Nałogowo przeklinam
5. Kocham full cap'y, szczególnie w ciemnych kolorach.
6. Nie lubię sportu a jestem w klasie o profilu sportowym
7. Nałogowo używam słowa "nom"

Nominuję: 
http://history-antonella.blogspot.com/
http://sykes-thing.blogspot.com/
http://staygoldforever-twstorry.blogspot.com/
http://twstory-for-once-last.blogspot.com/
http://pumpupvolumee.blogspot.com/
http://thewantedstoryyy.blogspot.com/
http://thelastoftw.blogspot.com/
http://marzeniasiespelniajatw.blogspot.com/
http://i-foundyou.blogspot.com/
http://theunwantedkind.blogspot.com/

poniedziałek, 4 lutego 2013

• Rozdział 6


Nie oszukujmy się. Cała ta sytuacja odnośnie "niby strzelaniny w centrum LA" w której brało udział The Wanted obiegła już prawie cały świat. Wszyscy myślą, że chłopaki są w coś zaplątani albo co gorsza należą do jakiejś sekty i jeżeli ktokolwiek się o niej dowie czeka kara śmierci. Z koncertu na koncert jest co raz mniej fanów a bilety nie sprzedają się tak szybko jak kiedyś. Zespół się rozpada.

Haha. Tak. To tylko jedna z moich głupich wizji przyszłości, która bądźmy szczerzy nigdy nie miała i nie będzie miała miejsca. Od mniemanego incydentu z pobiciem przez Nicole Max'a i kilku oddanych strzałów w powietrze minął już tydzień. Długi, nudny październikowy tydzień. Niestety był taki do czasu a dokładniej do soboty kiedy to wszystko niespodziewanie zmieniło swój bieg i musiałam udawać kogoś kim nie jestem.

• Oczami Nathan'a •

Sobota. Chyba jedyny ciekawy dzień w tym tygodniu. No właśnie. Tygodniu... Wariuję. Jest jeszcze gorzej niż przedtem. Pomimo tego, ze nazwała mnie szczeniakiem i kazała się zamknąć to ja i tak dalej coś do niej czuję i to nie jest zauroczenie jak mówi Siva. Ona tak słodko się złości. Co ja w ogóle myślę?! Nie mogę o niej tak myśleć! Ona mnie nienawidzi. Z resztą mniejsza o to. Muszę się teraz skupić na wywiadzie na który jedziemy za kilka godzin. Szczerze powiedziawszy trochę się boję. Tak. Boję się. Dobrze usłyszeliście. Czego? Pierwszy wywiad odkąd w mediach zaczęto mnie i Caroline nazywać parą. Przecież my nawet nie jesteśmy razem, więc co mam powiedzieć jeżeli mnie o coś zapytają? No właśnie. Na to pytanie nie ma odpowiedzi.

• Oczami Caroline •

Związałam włosy w luźnego koka i pokonując schody znalazłam się od razu w kuchni gdzie ciocia przygotowywała dla mnie śniadanie oglądając tym samym jakiś tandetny program na MTV. Ta to już chyba nie ma lepszego zajęcia.

Zostańcie z nami bo już za chwilę wywiad na żywo z zespołem The Wanted.

Usłyszałam głos prowadzącej i znieruchomiałam. -To ja może przełączę bo z tego co wiem to nigdy nie interesowały cię tego typu programy no chyba, że Jessica u nas była. -Powiedziała ciocia od razu chwytając za pilot. -Nie, nie, nie. Nie przełączaj. Bardzo jestem ciekawa co te wykreowane gwiazdki mają do powiedzenia.-Rzuciłam z chytrym uśmiechem i rozsiadłam się w fotelu czekając na rozpoczęcie wywiadu.

[...]
-Nathan. Ostatnio bardzo dużo mówi się o tobie i o pewnej tajemniczej blondynce. Zdradzisz nam może jakieś szczegóły? Czy można nazwać was już parą? 

Nie no zamurowało mnie. Jeszcze w wywiadzie o mnie nie gadali. Może jeszcze wyznaczą nagrodę dla osoby, która ujawni światu kim jestem i jak się znalazłam w życiu pana gwiazdki.

-Ja i Caroline jesteśmy jedynie przyjaciółmi. 

Co on powiedział ?! Przyjaciółmi?! Przecież my nawet się nie kolegujemy. Nic nie wiemy o sobie, nienawidzimy się a on mi tu wyskakuje z przyjaźnią. Co to ma do cholery być?! Haha. Zapewne mu za to płacą, bo takiej głupoty sam z siebie by nie wymyślił. Jest za głupi.

-Na dołączonym zdjęciu widać iż Caroline jest od Ciebie młodsza. Czy to znaczy, że twoje fanki nie będę musiały czuć się zagrożone?

-Myślę, że nie bo nie jesteśmy razem. Gdybym był z kimś fanki na pewno wiedziałyby jako pierwsze. Poza tym Caroline jest młodsza ode mnie jedynie o rok. 

-Wiek nie gra roli w miłości <śmiech> tak więc czy możemy już wnioskować, że pojawisz się ze swoją przyjaciółką na najbliższej gali MTV? 

-Tak. Myślę że tak. To dobra okazja aby nasi fani w końcu ją poznali. 

Słucham?! Przesłyszałam się czy co?! On chce iść ze mną na galę na której mam udawać jego przyjaciółkę i co za tym idzie mam być miła dla reszty zespołu?! Mowy nie ma. Niech teraz kombinuje jak się z tego wykręcić bo ja z nim nigdzie nie pójdę. Za żadne skarby nie będę sweet dziewczynką noszącą sukienki. To nie dla mnie. Niech idzie sobie z kimś innym. [...] Po skończonym wywiadzie wyłączyłam telewizor po czym odpaliłam laptopa logując się następnie na Twittera gdzie miałam zamiar porozmawiać sobie z panem Sykes'em.

" Wieczorem, najlepiej o 20, tam gdzie wczoraj. Musimy poważnie pogadać. xx Caroline"

Wysłałam mu wiadomość na DM z nadzieją, że przynajmniej ją przeczyta i zaczęłam obmyślać plan rozmowy jaką z nim przeprowadzę.

• Kilka godzin później •

Cały czas odkąd tylko obejrzałam wywiad myślałam o tym jak mam przeprowadzić tą rozmowę z Nathanem i czy w ogóle on tam przyjdzie. Dziwnie się czułam z tym, iż chłopaki uważają mnie za jakiegoś plastika, tylko dlatego, że noszę sukienki i szorty a w dodatku jestem jeszcze blondynką. Koniec z tym. Ubrałam się w to: KLIK, po czym rzuciłam cioci krótkie „wychodzę”  i wyszłam z domu na umówione spotkanie.
[…] Dobra. W cale się nie denerwuję. Jakoś będzie. Może nie będę musiała go pobić.
Czekając na Nathan’a w myślach układałam już sobie plan rozmowy jednak przerwał mi to głos….Maxa?!
-Wow. Widzę, że…damska wersja Sykes’a już jest.
- Nie jestem żadną damską wersją tego idioty, a tak poza tym to co ty tu do cholery robisz?!
-Musimy pogadać...
-No własnie...musimy pogadać, ale ja z Sykes'em a nie z Tobą, jasne?
-Mam cię do niego zawieźć, no bo on, jakby to powiedzieć się Ciebie boi.
- Słucham? Wy się w jakieś podchody tutaj bawicie? Co to do cholery ma być? Nigdzie z Tobą nie pojadę a już na pewno nie po tym co mi zrobiłeś- Rzuciłam krótko starając się nie rozpłakać.
-Proszę cię...
-Podaj mi adres. Przyjadę taksówką.

• Oczami Nathan'a • 

Chodziłem po salonie w tą i z powrotem obmyślając co powiem Caroline, kiedy mój przyjaciel ją tutaj przywiezie. Słysząc za sobą czyjeś kroki odwróciłem się na pięcie, jednak jedyną osobą oprócz mnie znajdującą się w salonie był Max. Wiedziałem. Wiedziałem, ze nie zgodzi się aby tutaj przyjechać. Cholera. I cały mój plan szlag trafił. -Gdzie ona jest?! - Rzuciłem zdenerwowany na co chłopak przewrócił teatralnie oczyma, co jeszcze bardziej mnie zirytowało. -Zaczęła krzyczeć, że nigdzie ze mną nie jedzie po czym zadzwoniła po taksówkę, tak więc zaraz powinna tu być.

Całe szczęście. Jeszcze tego brakowało, aby pojechała z powrotem do domu. Słysząc dźwięk dzwonka wypuściłem powietrze z płuc i otworzywszy drzwi rzuciłem tylko ciche "wow".
-Tak wiem. Daruj sobie gadkę o tym, ze jestem twoją damską wersją. Słyszałam to już od tamtego kogoś. -Kiwnęła głową w stronę Max'a po czym pewnym krokiem weszła do mieszkania.