sobota, 16 lutego 2013

• Rozdział 7

Przekraczając próg salonu od razu wyczułam tutaj pewien...hm, podstęp? Tak. Chyba właśnie tak można to nazwać. Nathan był dziwnie niespokojny jakby co najmniej musiał mi powiedzieć o śmierci kogoś bliskiego. Pomimo tego, że to ja musiałam z nim porozmawiać, czekałam, aż to on odezwie się jako pierwszy. -Powie mi ktoś w końcu o co chodzi? Nie mam zamiaru siedzieć tutaj cały wieczór-Rzuciłam z lekkim zdenerwowaniem, po czym skrzyżowałam ręce na piersiach czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. -Może się przejdziemy?-Z zamyślenia wyrwał mnie głos Nathan'a na którego widok mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak. Można powiedzieć, że miałam dzisiaj dobry humor, który zapewne niedługo się popsuje, kiedy tylko z nim porozmawiam.Spojrzałam na niego podejrzliwie, jednak gdy tylko zobaczyłam te charakterystyczne iskierki w jego oczach, skierowałam się w stronę wyjścia bez żadnego zbędnego komentarza. -Co tu jest do cholery grane?!-Krzyknęłam w jego stronę kiedy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz. No i proszę. Akcja "Minuta dobroci dla Nathan'a" właśnie się skończyła. -Powiem ci, pod warunkiem, że obiecasz, iż nie będziesz na mnie krzyczała.-Powiedział to takim spokojnym tonem głosu, którego w ogóle się po nim nie spodziewałam. -Obiecuję.-Skłamałam, po czym wsunęłam ręce do kieszeni bluzy idąc wolnym krokiem przed siebie, co jakiś czas zerkając w stronę chłopaka. -Sprawa jest trochę skomplikowana. Chodzi o to, że podczas wywiadu powiedziałem, ze jesteśmy przyjaciółmi i że pojawisz się ze mną na najbliższej gali...
-Co?! Mowy nie ma!
 -Obiecałaś, ze nie będziesz krzyczeć.
-Kłamałam...Z resztą nieważne. Kontynuuj.
-Tak więc...będziesz musiała ze mną tam pójść. Jeden jedyny raz. -Co jak co, ale tego to się nie spodziewałam. Ja przychodzę tutaj, aby powiedzieć, żeby znalazł sobie kogoś innego a ten mi wyskakuje z jakimiś propozycjami. Co to w ogóle ma być?
-Już powiedziałam. nigdzie nie idę. Nie będę udawała kogoś kim nie jestem.-Powiedziałam ostrożnie dobierając każde słowo, po czym zatrzymałam się i przeniosłam wzrok na Nathana.
-Nie jestem waszą fanką i zapewne nigdy nią nie będę. Po za tym chcę ci przypomnieć, ze dalej cię nie lubię.  Z resztą nie tylko Ciebie. Jesteśmy z dwóch różnych światów i bez względu na to jak bardzo będziesz się starał nic z tego nie wyjdzie. Przykro mi. -Rzuciłam krótko po czym odwróciwszy się na pięcie, skierowałam się w stronę centrum miasta. Niestety nie było to możliwe bo w jednej chwili zostałam złapana za nadgarstek i odwrócona w stronę chłopaka.
-Caroline, proszę Cię...Jeden jedyny raz, a potem obiecuję, że zniknę z twojego życia tak samo szybko jak się w nim pojawiłem..-Chciałam znowu mu napyskować i powiedzieć, żeby znalazł sobie kogoś na moje miejsce, jednak jakaś część mnie w ogóle mi na to nie pozwalała. Poza tym, wiadomość o zniknięciu z mojego życia jeszcze bardziej utwierdzała mnie w przekonaniu, iż powinnam się zgodzić.
- Wyślij mi dane odnośnie gali. Zobaczę co się da zrobić- Powiedziałam obojętnym tonem głosu, po czym uwolniwszy się z uścisku pewnym krokiem podążyłam w kierunku domu.

***

Dziwnie czułam się ze świadomością, że już za kilka godzin będę musiała udawać kogoś kim nie jestem. Tego nawet nie mogłam nazwać strachem.Jedyną osobą, która się wszystkiego domyślała i której w końcu musiałam powiedzieć o zaistniałej sytuacji, była moja ciotka. Tak. Rozumiałyśmy się bez słów, a po śmierci moich rodziców to właśnie z nią mieszkałam. Dziwił mnie jedynie fakt, iż Nathan do tej pory jeszcze do mnie nie zadzwonił. Z resztą to może nawet i lepiej. Nie chciałabym znowu słuchać o tym że muszę się stosownie zachowywać i udawać, że bardzo go lubię. Szczerze powiedziawszy, niedobrze mi się robiło na samą myśl, że jutro będę we wszystkich plotkarskich gazetach. Co gorsza będę tam jako przyjaciółka Sykes'a. Naprawdę mógł by już zostawić mnie w spokoju, bo nie ukrywając mogą wyjść z tego poważne problemy.

***
Wypuściłam zbędne powietrze z płuc i poprawiając sukienkę zapukałam do drzwi czekając, aż w końcu ktoś mi je otworzy. Na szczęście drzwi otworzyły się już po kilku sekundach a w progu stanęła szczupła szatynka-Michelle. Tak. Bardzo dobrze wiedziałam kim jest. To właśnie one były tematem numer dwa w wypowiedziach Jessicy, kiedy jeszcze się przyjaźniłyśmy . Mówiła w tedy, że Michelle, Kesley i Nareesha zabierają jej chłopaków i ze najchętniej by je zabiła. Tak. Teraz ja mogłam zrobić to za nią, ale szczerze powiedziawszy nie miałam ku temu żadnych powodów. Wyminęłam dziewczynę, po czym pewnym krokiem weszłam do salonu posyłając reszcie dziewczyn przyjazny uśmiech, który już po chwili odwzajemniły.
-Ty jesteś Caroline...przyjaciołka Nath'a, prawda? -Usłyszałam głos blondynki i prawie wybuchnęłam śmiechem.
-Tak Carolie.. a co do Nathana, to nawet się nie kolegujemy. -Rzuciłam obojętnie i usiadłam na kanapie obok Nareeshy.
-Młody w wywiadzie mówił, że...
-To długa historia-Wtrącił Max na co ja jedynie posłałam mu wrogie spojrzenie a w moje ślady poszła Michelle.
-O której nie chcesz abym tutaj mówiła, prawda?-Powiedziałam sarkastycznie i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-W pewnym sensie...
-To się zamknij i się nie wtrącaj.-Rzuciłam krótko, po czym skierowałam wzrok w stronę z której szedł Nathan z 3/5 zespołu i dosłownie rozbierał mnie wzrokiem. Co to ma w ogóle być?! Jeżeli on liczy na coś wiecej niż zwykłą znajomość to bardzo się zawiedzie.
-Nic z tego nie wyjdzie.-Rzuciłam w jego kierunku kiedy wychodziliśmy na zewnątrz.
-Ale z czego?
-Już ty dobrze wiesz.Pierwszy i ostatni raz będę dla ciebie miła a potem będzie tak jakbym cię nigdy nie spotkała, jasne? -Powiedziałam nieco ciszej po czym odwzajemniłam jego uśmiech i wsiadłam do samochodu.

***

Dalej nie byłam pewna co do podjętej przeze mnie decyzji. Szczerze  powiedziawszy pasowałoby mi to, gdyby Nathan zniknął z mojego życia, jednak jakaś cześć mnie była przekonana, że  w tedy zostanę już całkiem sama, bez jakiejkolwiek ofiary. Tak. Nathan i reszta zespołu byli moimi ofiarami. To właśnie im mogłam napyskować nie bojąc się konsekwencji. A gdy ich nie będzie, zostanie mi ciocia, która każdą kłótnie rozwiązuje szlabanem. Moje przemyślenia przerwał niestety głos Nathan'a informujący mnie, że jesteśmy już na miejscu. W mojej głowie toczyła się ciągła walka o to, czy powinnam była godzić się na to abym przez cały wieczór udawać jego przyjaciołkę, czy może dać sobie ze wszystkim spokój i po prostu być sobą. Nie wybrałam żadnej opcji. Wszystko i tak zapewne wyjdzie w praniu. Weszłam z samochodu, po czym spojrzałam na Nathan'a i przygryzłam dolną wargę czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony.
-Boję się....-Wyszeptałam kiedy tylko zobaczyłam paparazzi i tłum fanów czekających na swoich idoli przed budynkiem.
-Chyba nie chcesz się wycofać- Powiedział nieco ciszej po czym zaśmiał się pod nosem i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Nie. Dam radę najwyżej wyrzuci mnie stąd ochrona.-Rzuciłam sarkastycznie, po czym chwyciłam Nathan'a za rękę splatając ze soba nasze palce i pewnym krokiem ruszyliśmy w stronę budynku.[...] Szczerze powiedziawszy dziwiło mnie moje zachowanie. Przez pierwsze minuty byłam dla niego aż za bardzo miła. Uśmiechałam się do wszystkich udając słodką dziewczynkę i prawdę mówiąc w ogóle nie sprawiało mi to trudności aczkolwiek  Moim wybawieniem była na szczęście informacja o tym, że po udzieleniu małego wywiadu będę miała w końcu chwilę spokoju.
-Nie gadaj głupstw-Usłyszałam za sobą po czym od razu się odwróciłam wpadając tym samym na Nathan'a. -To raczej dotyczy ciebie. -Rzuciłam z wyrzutem, po czym delikatnie się uśmiechnęłam odsłaniając rząd moich śnieżnobiałych zębów.
 -Ale to ty zawsze na wszystkich krzyczysz.-
-Nie  kłóćmy się.
-Wiesz, że nie musisz być dla mnie aż do przesady miła.
-Nie muszę, ale chcę-Rzuciłam nieco ciszej wpatrując się w jego tęczówki.
-To trochę podejrzane, wiesz o tym?- Spytał o chwili milczenia cały czas się we mnie wpatrując.
-Zawarliśmy umowę Sykes. Ja jestem dla ciebie miła i udaję twoją przyjaciółkę, ty znikasz z mojego życia i jest tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali. -Tak. Najpierw mówię potem myślę.
___________________________________________________________

Czytasz = Komentujesz  ;)



2 komentarze:

  1. Blog jest genialny! :* jakoś nie wyobrażam sobie tego, że Nathan zniknie z życia Caroline ^ ^ I bardzo mnie to satysfakcjonuje, bo na pewno będzie ciekawie. :3 Rozdział jest świetny :* Gala się jeszcze nie skończyła... liczę na jakiś... hm, zaskakujący? Tak! Zaskakujący lecz pozytywny obrót spraw. :D Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  2. jakoś nie chcę mi się wierzyć, że on zniknie z jej życia xD mam takie dziwne przeczucie, że będzie jeszcze ciekawiej ( oczywiście teraz tez jest ;D ) pisz już szybciutko następny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń